Na to pytanie zadane przez Juliusza Słowackiego na początku poematu ,,Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu'' powinien odpowiedzieć każdy pielgrzym, choć odpowiedź nie jest łatwa, tak jak sama podróż. Podjęliśmy się trudu pielgrzymowania w 33 osoby (członkowie naszej KM i sympatycy) wraz z ,,Apostollos'' - Biurem Pielgrzymkowym Pallotynów. Podróż rozpoczęła się nocą z 27-28 stycznia 2012 na lotnisku w Rębiechowie długą odprawą w wykonaniu izraelskich służb specjalnych, które, być może znając naszego wieszcza, zadawały identyczne pytania (oczywiście w trosce o bezpieczeństwo publiczne, głównie swoje).
Ziemia Święta w pierwszej odsłonie ukazała się jako panorama Tel Avivu - miasta zbudowanego na nową stolicę Izraela. Przed lotniskiem czekał autokar w barwach biało-czerwonych z widocznym z daleka polskim orłem. To ukłon palestyńskiego przedsiębiorcy w kierunku Polaków, którzy są jedną z najliczniejszych grup etnicznych odwiedzających Ojczyznę Jezusa, a tym samym dającą zarobek Palestyńczykom. Nawiedzanie miejsc świętych rozpoczęliśmy od Pola Pasterzy i Bazyliki Narodzenia w Bethlehem (nazwa oznacza dom chleba) - gdzie ,,słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami''. W Betlejem Boże Narodzenie trwa cały rok, ale żyje się tam niezwykle ciężko - miasto oddzielone zasiekami i murem z wieżami strażniczymi wywołuje przygnębienie i przykre skojarzenia. Palestyńczycy witają nas z radością kilkoma polskimi zwrotami, nawet policjanci w geście pozdrowienia układają palce w kształt V. Na terenie Autonomii Palestyńskiej są wolni, ale za murem już nie... Losy Betlejem podzieliła też Betania (miasto Łazarza) - od niedawna wznoszony jest nowy mur, wyraźnie zaznaczający się na horyzoncie Jerozolimy. Jak pisze poeta Ks. Adam Kobierski:
"Ziemia tu
gęsta jak w tyglu.
Zmieszana z krwią
Narodu wybranego
i świętych,
i pogan".
Pierwsze spotkanie z Jerozolimą nastąpiło w Yad Vashem -najbardziej przejmujące, wstrząsające stało się przejście ciemnym labiryntem usianym maleńkimi błyskami świetlnymi, przy dżwiękach wyczytywanych imion i nazwisk dzieci - ofiar Holokaustu. Im większe było to przeżycie, tym trudniejsze okazało się przekroczenie zasieków oddzielających Autonomię Palestyńską. Do Jerozolimy wróciliśmy po kilku dniach, wcześniej nawiedziliśmy Ain Karem, gdzie narodził się Św. Jan, potem Cezarea Nadmorska z pięknie zachowanym amfiteatrem i pozostałościami po Krzyżowcach, Góra Karmel ze świątynią poświęconą Prorokowi Eljaszowi i wspaniały widok Hajfy - miasta zbudowanego kaskadowo, znanego obecnie raczej jako centrum bahaizmu. Nazaret powitał nas deszczem, mimo tego Bazylika Zwiastowania zachwyciła swoim dostojeństwem, a znajdujący się nieopodal Kościół Św. Józefa pozwolił przyjrzeć się z bliska pozostałościom domów z czasów Św. Rodziny. Wieczorem przenieśliśmy się do miejsca pierwszego cudu Jezusa - do Kany Galilejskiej, gdzie małżonkowie mogli odnowić przyrzeczenia ślubne i wraz ze współpielgrzymami cieszyć się tą radosną chwilą - wszak wino w Kanie Galilejskiej smakuje wyjatkowo. Następne dni zawiodły nas do ukochanej przez Jezusa krainy - Galilei, nad Jezioro Genezaret, na Górę Ośmiu Błogosławieństw, potem do Tabghy - miejsca rozmnożenia chleba i ryb. Było też Kafarnaum z piękną synagogą i pozostałościami domu Św. Piotra, do którego chętnie zaglądał Jazus. Pojechaliśmy rownież nad Jordan, by odnowić nasze przyrzeczenia chrzcielne - w tym miejscu wyznanie wiary brzmi szczególnie mocno. Tak podbudowani duchowo udaliśmy się na Górę Tabor (Przemienienia Pańskiego), na którą obecnie wjeżdża się taksówkami! Następnie Pustynia Judzka zawiodła nas na Górę Kuszenia, po drodze zamoczenie nóg (i nietylko) w Morzu Martwym. I wreszczie w pełnej krasie Jerozolima, gdzie zdaniem poety:
"Wszystkie zbawcze wydarzenia
jak wieczne fotografie,
odcisnęły się w przestrzeni.
Wąskie uliczki pełne schodów,
straganów,
różnojęzycznego gwaru,
życia.
Dwa tysiące lat życia.
Dar Stwórcy,
łaska Zbawiciela,
dla tego miasta,
które nie rozopoznało czasu
swego nawiedzenia"
Bliższe przyjrzenie się Jerozolimie rozpoczęliśmy- od Wzgórza Oliwnego - podążaliśmy za Jezusem gotującym się na śmierć, do domu Kajfasza, na dziedzińcu którego Piotr zaparł się swego Mistrza, od upamiętniającego tamte wydarzenia kościoła ,,Dominus flevit'' (Pan zapłakał):
"Niewielka świątynia
z widokiem od ołtarza
na starą Jerozolimę,
umiłowane miasto Pana.
Z tym samym widokiem,
który spowodował Jego skargę
i płacz
nad tym miejscem,
i narodem,
i nad każdym z nas.
Dlatego
jest w kształcie łzy"
po kościół ,,In Galli cantum'' (kogut zapiał). Jeszcze zajrzeliśmy do groty Gethsemani (Zdrady) - obok znajduje się świątynia z miejscem pochówku NMP, (odrębne miejsce kultu jest w Świątyni zaśnięcia NMP). Wąskimi uliczkami Jerozolimy (właściwie bazaru) przeszliśmy do Bazyliki Grobu Pańskiego, na terenie której znajduje się zarówno Golgota, jak i kamień namaszczenia ciała Jezusa. Tu się wszystko dokonało... Mogliśmy głębiej przeżyć te straszne wydarzenia, uczestnicząc w drodze krzyżowej ulicami Jerozolimy - pielgrzymi niosą krzyż wśród straganów i przekupniów - takiej atmosfery nie da się odtworzyć poza Świętym Miastem, to pewne. Opiekujący się Bazyliką duchowni Prawosławni nazywają ją Anastasis (Bazylika Zmartwychwstania), przenosząc w ten sposób punkt ciężkości na radosny fakt - grób jest pusty, śmierć została pokonana.
"Może dlatego to miasto
jak niebieskie Jeruzalem,
przyciąga
niby magnes
swą tajemną mocą,
a nade wszystko
odblaskiem Tego,
Który pozostawił tutaj
Swój pusty
grób"
Ostatni dzień pielgrzymki zawiódł nas do miejsca, w którym Jezus nauczył modlitwy ,,Ojcze nasz'' - obecnie wyeksponowane są tu tablice w wielu językach i narzeczach, oczywiście po polsku i kaszubsku też. Z ,,Pater Noster'' droga powiodła nas do wzgórza Wniebowstąpienia, które zamienione przez muzułmanów w meczet, dostępne jest do zwiedzania również chrześcijanom. Z Ziemią Świętą żegnaliśmy się w wieczór Szabatowy. Ci z mieszkańców Jerozolimy, którzy nadal czekają na Mesjasza, odświętnie ubrani, często z radosą pieśnią ,,Shalom Alejhem'' śpieszyli na plac przed Murem Świątynnym, zwanym Ścianą Płaczu. Nad Jerozolimą zapadał zmrok, w kierunku nieba unosiły się słowa modlitw i dźwięki pieśni. Niewierzący rozpoczynali weekend, a my pełni przeżyć duchowych (za które szczególnie dziękujemy Ks. Adamowi Kamizeli-i przewodniczce Magdalenie Bamberskiej) udaliśmy się w podróż powrotną.
"To miasto żal zostawić,
trudno pożegnać,
nie da się zapomnieć"
Ja na pewno nie zapomnę.
Hanna Minkiewicz