UWAGI DO PROPOZYCJI ZMIAN W USTAWIE O SYSTEMIE OŚWIATY I W KARCIE NAUCZYCIELA
Zaproponowane przez MEN zmiany w UoSO, opierają się głównie na wycofanym i mocno skrytykowanym nie tylko przez nasz związek projekcie ,,Ustawy o Jakości Edukacji''. Zamiast unowocześnić i usprawnić funkcjonowanie kuratoriów mających długą tradycję w polskim systemie edukacyjnym, wprowadza się nowe podmioty , których nazwy (i wielość) przyprawiają o zawrót głowy, a na pewno niewiele mówią osobom spoza środowiska oświatowego- w tym rodzicom. Owe KOJE, ROJE, KORE, ORE kojarzą się dwuznacznie i niezbyt poważnie, a skutkują ogromnymi nakładami (naiwnością jest twierdzić, że wszystko da się sfinansować ze środków przeznaczonych na obecne kuratoria i OKE).Powstaną nowe stanowiska, w samym MEN będzie powołany w randze podsekretarza stanu Naczelny Inspektor Jakości Edukacji (NIJE) - oczywiście z własnym biurem i pracownikami! ROJE-ami kierować będą Regionalni Inspektorzy Jakości Edukacji (RIJE).
Proponowane zapisy mają na celu:
- upowszechnienie edukacji przedszkolnej
- zmiany w kształceniu zawodowym,
- oparcie nadzoru pedagogicznego na ewaluacji i kontroli
- przesunięcie wielu zadań obecnego nadzoru pedagogicznego do organów prowadzących i nowych podmiotów
- tworzenie centrów edukacyjnych
- zbieranie szeroko pojętej informacji
- ułatwienie procedury likwidacji szkół
- ułatwienia w przekazywaniu placówek podmiotom niepublicznym
- umożliwienie zlecania usług oświatowych innym podmiotom, w tym niepublicznym
- wzmocnienie edukacji niepublicznej.
- Tylko pierwszy z celów nie budzi niepokojów, a nawet można go uznać za właściwy trend (obowiązek przedszkolny dla 5-latków i prawo do edukacji przedszkolnej dla 4-latków), jeśli rzeczywiście za prawem pójdzie subwencja oświatowa, a szkoły zostaną właściwie przygotowane do przyjęcia sześciolatków.
Zmiany w kształceniu zawodowym zmierzają do powiązania kierunków kształcenia z rynkiem pracy, ale w uzasadnieniu nie wspomina się o przeznaczeniu znacznych środków finansowych na ten cel, co pozwala wątpić w konkurencyjność naszych szkól zawodowych z zagranicznymi zachęcającymi absolwentów polskich gimnazjów do podejmowania nauki zawodu poza granicami kraju.
W projekcie zmian Ustawy o Systemie Edukacji z dnia 9 marca 2011 roku zostały umieszczone zapisy
z projektu Ustawy o Systemie Jakości powołujące nowe podmioty w miejsce likwidowanych z 31 sierpnia 2011 roku kuratoriów i komisji egzaminacyjnych. Nadzór pedagogiczny sprawowany w formie ewaluacji
i kontroli został umieszczony wśród zadań Naczelnego Urzędu Jakości Edukacji i Krajowego Ośrodka Jakości Edukacji (w terenie Regionalne Ośrodki Jakości Edukacji). W ośrodkach tych zostaną zatrudnieni Inspektorzy Jakości (rekrutujący się głównie z obecnych kuratoriów i oke), którzy mają wymieniać się doświadczeniem na Forum Inspektorów Jakości Edukacji ,czyli na platformie internetowej.
Wprowadzanie tak radykalnych zmian strukturalnych w oświacie pociąga za sobą wielkie koszty niewspółmierne do zakładanych efektów ( podniesienie jakości edukacji dzięki zbieraniu szczegółowych informacji poprzez raporty, protokoły pokontrolne i różnorodne sprawozdania wydaje się kuriozalne).
Część zadań edukacyjnych przejmą wojewodowie, w tym nadzór nad wypoczynkiem dzieci
i młodzieży ,prowadzenie szkół policealnych (szkoły mistrzostwa sportowego staną się zadaniem własnym wojewody od 31 sierpnia 2015 roku) i procedurę odwoławczą od niektórych decyzji organu prowadzącego. Jako zadanie wpisano też wojewodom możliwość tworzenia Ośrodków Rozwoju Edukacji (od 2016 roku), czyli centrów informacyjno-edukacyjnych (z połączenia ośrodków doskonalenia nauczycieli, poradni psychologiczno-pedagogicznych i bibliotek pedagogicznych).
Budzi to uzasadniony niepokój pracowników tych placówek, samorządy będą mogły nadal
je prowadzić, ale jako zadanie własne. Nie określono zasad tworzenia centrów, ani zakresu ich działalności, czy odpowiedzialności za ofertę kierowaną do szkół. Jeśli powstanie takie centrum, dyrektor szkoły będzie musiał podpisać z nim umowę i korzystać z jego oferty. Pieniądze
na tę przymusową ,,pomoc'' zostaną przesunięte z funduszu na doskonalenie i dokształcanie nauczycieli, który obecnie w większości znajduje się w szkołach i dobrze służy nauczycielom. Założenie przesunięcia środków do centrów informacyjno-edukacyjnych i zmuszanie dyrektorów szkół
do korzystania z ich oferty budzi poważne wątpliwości co do sensu wydatkowania publicznych pieniędzy i kłóci się z zasadą autonomicznych decyzji dyrektorów w kwestii rozwoju placówek. Całą odpowiedzialność za efekty kształcenia ponosi osobiście dyrektor, a UoSO pozwala na odwołanie
go z funkcji w trakcie roku szkolnego, nawet grozi zakazem ponownego kandydowania w konkursie
na stanowisko dyrektora, jeśli szkoła uzyska dwukrotnie negatywną ocenę w którymś obszarów mierzenia jakości edukacji.
Ustawodawca dopuszcza natomiast powierzanie stanowisk wicedyrektorskich również osobom niemającym przygotowania pedagogicznego-niejasne jest, czym miałby się zajmować taki wicedyrektor, bo na pewno nie nadzorem pedagogicznym. Czy zasadne jest w czasie niżu demograficznego
i problemów z etatami nauczycielskimi umożliwianie zatrudniania i awansowania w oświacie nie nauczycieli?
Pozytywnym rozwiązaniem wydaje się możliwość zatrudniania w placówkach wolontariuszy na zajęcia dodatkowe i rewalidację, o ile nie będzie się to wiązało z oszczędzaniem przez organy prowadzące
na zatrudnianiu specjalistów.
Z drugiej strony w ,,trosce'' o utrzymanie zatrudnienia nauczycieli MEN zezwala JST na tworzenie grup szkolnych (przedszkola z podstawówkami, gimnazja z liceami), co spowoduje, że nauczyciel będzie mógł łączyć etat w wielu placówkach danej grupy szkolnej. To nauczyciele mają dojeżdżać, a nie uczniowie. Drzwi do szeroko pojętej ,,edukacji obwoźnej'' zostały otwarte.
Ponadto zapisy zmian mają charakter ,,czyszczący''- m.in. likwidację wygaszanych typów szkół, np. liceów profilowanych. Nie wyodrębnia się szkół integracyjnych - to skutek wcześniejszych uregulowań
w myśl, których odział integracyjny można powołać w każdej placówce, nawet dla jednego ucznia (piękna idea, ale nie poparta środkami dla samorządów, czyli nierealna). W przedszkolach mogą być tworzone oddziały specjalne i integracyjne. Może to w znaczny sposób pogorszyć sytuację placówek specjalnych już dziś borykających się z brakiem uczniów, a dla samorządów niezwykle kosztownych.
Wyróżnia się natomiast Ośrodki Wychowawczo-Rewalidacyjne dla głęboko upośledzonych - pociągnie
to za sobą skutki w funkcjonowaniu obecnych SOSW, które mają wychowanków z taką niepełnosprawnością. Uregulowano zasady dopłat do dowozu niepełnosprawnych dzieci i młodzieży, zezwalając samorządom na podpisywanie z rodzicami umów na dowóz dziecka do placówki własnym środkiem transportu.
Osadza się w systemie e-learning i pozaszkolne formy przedszkolne (nauczycielom form przedszkolnych nie tylko umożliwia się awans zawodowy po zatrudnieniu w placówce publicznej, ale nawet skraca ścieżkę awansową, gdyż takie osoby nie będą musiały odbywać stażu na kolejny stopień awansu. Jest to swoista premia za upowszechnianie edukacji przedszkolnej, ale niezgodna z zasadą równości podmiotów, gdyż dyskryminuje nauczycieli przeszkoli.
Co dalej z awansem zawodowym - nie wiadomo, ponieważ przepisy przejściowe obowiązują
do 31 sierpnia 2012 roku (rozpoczęte postępowania awansowe i procedury odwoławcze przejmą wojewodowie). Nie wspomniano nic o ekspertach, którzy zostali wpisani na listę MEN i zdali egzamin wymagany przez MEN, nie wiadomo więc, czy zostaną ekspertami w myśl nowego prawa, czy kolejny raz powstanie chaos w powoływaniu ekspertów i odbieranie uprawnień nabytych.
Niepokoje te nie będą udziałem egzaminatorów, gdyż potwierdzono obecny wpis na liście eksperckiej. Jedyna zmiana dotyczyć będzie nazwy ośrodka egzaminacyjnego, zamiast OKE pojawią się ROJE (Regionalne Ośrodki Jakości Edukacji, w których kompetencjach znajdą się m.in. egzaminy zewnętrzne).
Ustawodawca nie skorzystał niestety z możliwości poprawy opieki medycznej w placówkach oświatowych. W UoSO wspomina się tylko o ,,gabinetach profilaktyki zdrowotnej i pomocy przedlekarskiej'' - o stomatologach i lekarzach nie ma mowy.
Ustawodawca nie szczędzi nam za to słów uzasadnienia swego projektu - jest tego aż 115 stron!
Najważniejsze znajdują się na pierwszej stronie:
,,Celem zmian w systemie oświaty w zakresie nadzoru pedagogicznego oraz wspomagania szkól
i placówek jest budowa nowoczesnego systemu, obejmującego z jednej strony jednoznaczne określenie wymagań (wraz z badaniem poziomu ich realizacji), z drugiej zaś oferującego szkołom i placówkom powszechnie dostępne i profesjonalnie zorganizowane wsparcie.''
Kuratoria, jako relikt minionych epok, musiały więc ustąpić miejsca nowoczesnym rozwiązaniom - ośrodkom ewaluacyjnym, (w tym zakresie wyspecjalizowało się kilka podmiotów niepublicznych, więc będą na zlecenie mogły oferować taką usługę) oraz platformom edukacyjnym. Natomiast z funduszu
na doskonalenie i dokształcanie nauczycieli zafunduje się szkołom przymusowe wsparcie płynące z ofert powołanych przez wojewodów centrów informacyjno-edukacyjnych, w których to pracować będą różnego rodzaju specjaliści oraz ,,współpracownicy centrów wsparcia'' (kontrakty obecnych doradców metodycznych zakończą się 31 grudnia 2015 roku). Oni to wymyślą, zaplanują i przekażą do realizacji radom pedagogicznym ,,plany rozwoju i wsparcia'' - nie wiadomo tylko, czy za brak efektów poniosą jakieś konsekwencje.
MEN zakłada, że ,,efektem funkcjonowania nowego nadzoru pedagogicznego będzie możliwość przekazywania jednolitej w całym kraju formie informacji o ocenie pracy szkół (dostępnej
dla dyrektorów placówek i rodziców)''. Do tej pory takie informacje zbierało samo ministerstwo
za pomocą SIO, wprowadzonego niemałym nakładem środków do wszystkich placówek w kraju. Najwyraźniej nie radziło sobie z wykorzystaniem zgromadzonych informacji, skoro potrzebuje do tego nowego urzędu Naczelnego Inspektora Jakości Edukacji i potężnej machiny urzędniczej.
Czego może spodziewać się zwykły nauczyciel po tak zaplanowanej reformie: sporego zamieszania (zdezorientowani rodzice), jeszcze większej odpowiedzialności za efekty kształcenia i wyniki egzaminów zewnętrznych, (na czym niewątpliwie zaważy uzupełnianie etatu w kilku szkołach), licznych obowiązkowych szkoleń niekoniecznie odpowiadających jego potrzebom czy oczekiwaniom i na pewno ogromnej liczby dokumentów sprawozdawczych do wypełnienia, gdyż nadal pozostanie podstawowym
i cennym źródłem pozyskiwania informacji oświatowej.
Swoje zmiany MEN podpiera konsultacjami społecznymi (Pani Minister Hall lubi Rady Oświatowe,
a nawet wpisuje je w system, nakładając na wojewodów konieczność współpracy z tymi podmiotami).
Z jakich rad skorzystała Pani minister, nie wiadomo, na pewno widoczne są postulaty lobby samorządowego, a i doświadczenia Pani Hall z czasów, gdy była odpowiedzialna za gdańską oświatę, mają wielki wpływ na zastosowane rozwiązania.
Hanna Kowalewska-Minkiewicz
Zastępca Przewodniczącej KMPOiW NSZZ ,,S'' w Gdansku